niedziela, 2 marca 2014

Crap #9 - 香港97 / Hong Kong 97


Dzień i miesiąc wydania jest nieznany.
Wydano na świecie: 1995 na Super Nintendo
Wydawca i producent: Happy Soft Tokyo LTD.
Nie wydano w Polsce.











Witam w kolejnej recenzji. Dzisiaj ocenimy japońskiego potwora na konsole i to nie byle jakiego. Zapnijcie pasy bo będzie się działo!




Przed uruchomieniem wita nas informacja byśmy wysyłali do nich  swoje wszystkie gry na SNES'a. Następnie gry miały być sprzedawane a gracz miałby z tego aż 1/3 z zysku. Już zaczynam się bać...



Na początku możemy zobaczyć niesamowity title screen , który już na początku pokazuje z czym mamy do czynienia i jaki budżet lub brak budżetu był przeznaczony na produkcję tej katastrofy.


Następnie widzimy fabułę ukazaną w obrazkach. Ale jak usłyszycie chociaż odrobinę to się posracie. W 1997 roku w HongKongu panuje chaos (pewnie podobnie jak teraz na ukrainie...) , a oczywiście jedyną osobą która może uratować nasz glob to ... Jakie Chan , który został nazwany w tej grze Chin i jest spokrewniony z Bruce'em Lee. W tym samym czasie w Chinach wskrzeszono Tomshaopinga by stał się wielką bronią. I to tyle , nie dość że fabuła została wzięta z dupy to jeszcze ta gra przewidziała przyszłość. Otóż w grze mówiono że DinXaoPing został zamordowany w 1997 roku , co rzeczywiście stało się w 97. No cóż rozpoczynamy grę...


Hmmm? Z czym mamy do czynienia? Z niemiłosiernym gównem. Czemu widzimy obrazy propagandy? Czemu po śmierci widzimy zdjęcie zabitego gostka z roku 1992 roku? Czemu boss wygląda jak mega twarz jakiegoś gostka? Czemu strzykawki czynią nas nieśmiertelnym?  Czemu po śmierci i obrazku pojawia się w kółko to intro z fabułą? Co twórcy brali podczas tworzenia rozwaloną w pół nogą tej katastrofy?
Otóż naszym zadaniem jest zabijanie wszystkich chińczyków.

Chińczyk Biznesman   










Chińczyk " Kubica na torze"







Chińska limuzyna




Boss - popieprzona głowa 












Oprócz tego puszczona jest niesamowicie wkurzająca muzyka która jest zaloopowana o nazwie " What i think he get anal get a mansion by young shan" zresztą posłuchajcie:



Grafika jak na możliwości SNES'a jest strasznie kiepska. Wszystko wygląda jak gówno. Spokojnie można było sportować ten chłam na Tamagotchi. Przecież ta konsolka potrafiła uciągnąć Doom'a...

Grę w internecie nikt nie przeszedł (no może Chuck Norris) przez poziom trudności. Gra nie skończy się nawet kiedy wybijemy 100000000000000000000000 biliona ludzi.


Po prostu nie mam siły ani słów by to dalej ciągnąć. Czas na oceny...


Grafika

0

Muzyka


0

Grywalność


0


Ogólna Ocena


0







Szymon Web Developer

Morbi aliquam fringilla nisl. Pellentesque eleifend condimentum tellus, vel vulputate tortor malesuada sit amet. Aliquam vel vestibulum metus. Aenean ut mi aucto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz